Wreszcie pojawiła się szansa na zarobek, ponieważ do kramu podeszły dwa szkielety tyranozaurów. Wydaje mi się, że to była para, coś jak stare małżeństwo, tak czy siak wiedziałam, że jak coś kupią to dobrze zapłacą, więc zaproponowałam im tacos. Kupili, jedno białe i jedno żółte, byli bardzo uprzejmi i powiedzieli, że co prawda nie zamierzają ich jeść, ale chcą być dla mnie mili, bo ludzkość niedługo wyginie.
Wtedy na horyzoncie pojawiły się inne dinozaury, wiedziałam, że są bardzo drapieżne i mogą zagrozić tym uprzejmym, więc poprowadziłam ich przez centrum handlowe, do windy. Windą zjechaliśmy na dół budynku, chociaż miałam wrażenie, jakby to było jednocześnie ostatnie piętro. Szkielety uciekły drzwiami i zniknęły, a ja zostałam w centrum. Nie zobaczyłam napastników, tak jakby nas nie gonili.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz