czwartek, 27 marca 2014
cięcie
Byłam w szpitalu i pani doktor oglądała mnie dokładnie. W pewnym momencie wzięła skalpel i rozcięła mi brzuch. Nie czułam bólu, ale byłam mocno zaskoczona tym, co zrobiła. Widziałam, że rana jest czysta, nie krwawi, ale była głęboka, rozcięła mnie jak patroszoną rybę. Ostrze przeszło przez mięśnie i otrzewną i było widać ciemność wewnątrz mojego brzucha. Lekarka kazała mi się położyć, co miało sens, bo na stojąco wnętrzności by się wylały i czekać, aż rana się otworzy. Miałam tak czekać cały dzień, kiedy rana się otworzy lekarka będzie w stanie zobaczyć moje narządy wewnętrzne. Czułam się dość głupio tak leżąc w łóżku, z otwartym brzuchem i czekając. Wreszcie lekarka wzięła coś co wyglądało jak długopis, ale okazało się być laserem i przejechała mi tym laserem po przecięciu na brzuchu. Kiedy spojrzałam w dół, okazało się, że brzegi cięcia skleiły się czymś żółtym, a cała rana jest pokryta czymś w rodzaju żółtego wosku. W jednym miejscu, była nie doklejona i lekarka poprawiała. Generalnie samo sklejanie rany laserem było szybkie i bezbolesne, laser trochę brzęczał i chyba drgał, trochę jak ikeowska spieniarka do mleka trzymana w ręku. Wychodząc ze szpitala, chciałam zabrać swoje akwarium, ale wyglądało tam tak ładnie, że postanowiłam je zostawić. W dodatku lekarka powiedziała, żebym pojechała do Londynu, do szpitala, bo tylko tam mają hormony, które podane mi raz na zawsze rozwiążą sprawę.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz