Wtedy sen się skomplikował. Z jednej strony wiedziałam, że jej towarzyszce coś się stało, a z drugiej kolejna scena pokazywała tylko, że ona była obserwatorką, a nie podmiotem zdarzenia. W tej scenie w środku sąsiedniej piwnicy, na drewnianym krześle, siedział mężczyzna.
Ona podeszła i usiadła na krześle obok, była przestraszona, ale zaciekawiona. Mężczyzna spojrzał w ciemność, a wtedy z mrocznego korytarza wynurzył się, czarno-zielono-żółty wir, metrowej średnicy, zbliżył się do niego i wniknął w niego. Chociaż to dziwne, logiczne byłoby gdyby wyciągał coś z niego, a nie wnikał. Mężczyzna w każdym razie, cokolwiek nie zrobił z tym wirem, miał to na sumieniu. To było coś złego, miało coś wspólnego z kradzieżą duszy lub opętaniem. Dziewczyna była przerażona, ale wiedziała, że jej nie atakował więc chociaż sam akt był dla niej straszny, to jej samej nic nie groziło. Nie uciekła, bo ucieczka byłaby groźniejsza niż pozostanie. Nawiasem mówiąc ten człowiek z wirem, był tym samym, który ostrzegał je, żeby pozostały razem.
W dalszej części snu spotkałyśmy młodą brunetkę, kompletnie zdezorientowaną i pozbawioną pamięci. Jedynym, co pamiętała, była konieczność założenia wieczorowego stroju do kina. Amnezję spowodował rezydujący w niej duch, a my próbowałyśmy dojść, co to za duch na podstawie tego jedynego wspomnienia. W pewnym momencie miałam przebłysk, zobaczyłam lożę, wyłożoną ciemnym drewnem, z jakimś numerem po środku (być może 8). Rozpoznałam ją jako lożę w teatrze baletowym. Duch wybierał się na rosyjski balet i był mężczyzną, strój wieczorowy to smoking. Wspomnienie nałożyło się na świadomość opętanej i stąd balet zamienił się w kino w jej umyśle. Rozmawiałam z nią o tym, stojąc na tarasie ponad robotami ziemnymi na placu budowy nowego centrum handlowego. Niestety potem już jej nie zobaczyłam, bo kiedy była w sklepie (wyglądającym jak Svarowski) ktoś ją zabił. Upadła twarzą do ziemi, w kwas, a kiedy wstała w jej ciele był już inny duch. Cała nasza robota poszła na marne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz