Strony

środa, 6 listopada 2013

vista

Dziś wychodziłam za mąż za Justynę, co dziwne, bo we śnie było powiedziane wyraźnie, że za mąż, a ona nie była facetem. Może dlatego jej ojciec czynił nam trudności i wtykał nos w nieswoje sprawy dotyczące ślubu. Chcieliśmy go wrobić w przemyt i donieśliśmy na policję, że jego firma nie wypełniła odpowiednich formularzy przy jakiś wysyłkach. Skończyło się na ty, że policja wszystko przetrząsnęła, ale nie znalazła nic z tego, co powinna była znaleźć. On tylko złośliwie patrzył i komentował, a na końcu okazało się, że to my musimy coś policji wyjaśniać.
Dodatkowo miałam z mężem przejść przez bardzo trudno dostępne miejsce, żeby się gdzieś dostać. Znałam trasę, weszliśmy na górę starego zamczyska/muru i znaleźliśmy wąski, stary, omszały mur, z którego zwykle wchodzi się na punkt widokowy. Mąż miał wątpliwości czy przejdzie, ja niby przechodziłam tędy wiele razy, ale akurat teraz miałam napad lęku przestrzeni. Siedziałam okrakiem na murze i cykałam się, za każdym razem kiedy spojrzałam w dół. A było naprawdę daleko. Wreszcie, niezdara jedna, przewróciłam fragment muru, po którym mieliśmy wejść wyżej. Był naprawdę słaby i wystarczyło go pchnąć, a spadł w przepaść. Droga była dla nas zamknięta, bo kolejny punkt trasy był zbyt wysoko, żeby tam wskoczyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz