Strony

środa, 20 listopada 2013

mapa

Byłam na wystawie, którą organizował Królik wspólnie z jakąś organizacją charytatywną. Wystawa miała prezentować nieznane szerszej publiczności fakty i ciekawostki naukowe. Jak się dowiedziałam, kosztowała zaledwie 13 dolarów, mimo tego, że część wystawy zawierała palmy, piasek i tropikalne morze. Pomimo piasku i morza, całość mieściła się w Warszawie i udałam się na nią z U. i M. Sama wystawa była interesująca ale nie dopracowana. Podobało mi się stoisko gdzie dzieci mogły malować kredkami w różnych odcieniach bieli, ale pokaz z samoopalaczem i drinkiem energetycznym nie wypalił, bo chudy młodzian, który go organizował, otwierając szafę potrącił trumnę stojącą na stoisku obok. W trumnie leżał ochotnik udający denata, a kiedy katafalk się zachwiał, składane harmonijkowe wieko przycięło wzmiankowanego ochotnika w połowie. Zaczął krzyczeć i miotać się i zobaczyłam, że przypomina Kurczaka z twarzy. W każdym razie reszta wystawy się nie zapisała w mojej pamięci, no może z wyjątkiem momentu, kiedy dostałam torebkę z darmową czekoladą.

Potem było gorzej bo okazało się, że M się na mnie obraziła, bo kiedyś coś powtórzyłam U, na temat tego co powiedziała jedna znajoma kretynka i teraz uważa, że jestem plotkarą. To coś dotyczyło przeglądania mapy i kobiecości podczas jazdy samochodem. Poznali, że to rozgadałam, bo U. użyła identycznego wyrażenia jak one, tylko ze złośliwym tonem. M. powiedziała, że sobie nie życzy, żebym powtarzała cokolwiek, co oni powiedzą. Potem zaoferowała się odwieźć U do domu, a ja zostałam sama na jakimś podwarszawskim zadupiu i nie wiedziałam jak wrócić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz