Nagle, kiedy już myślałam, że usnę zauważyłam, że koleżanka zniknęła. Wszyscy zniknęli, biurka stały puste. Przeszłam się do drugiego open space gdzie dowiedziałam się, że przed chwilą wpadł prezes i zarządził przeprowadzkę. Przeprowadzka wzięła się stąd, że sale po innej firmie w naszym budynku stoją wolne, a prezes musi je opłacać, więc trzeba je wykorzystać. IT przeniosło nas błyskawicznie, ale mało efektywnie. Nie potrafiłam jakoś po tej przeprowadzce zmontować blatu łóżka z desek, bo ewidentnie ich brakowało.
Do tego sala przypominała stare budownictwo w stylu szpitalnym, miała odrapane ściany, a w rogu wisiał zakamieniony zlew, a pod nim równie zakamieniony pisuar. I właśnie w tym rogu, naprzeciwko pisuaru stanęło moje biurko. W zasadzie pogodziłam się z faktem i nie przeszkadzało mi to bardzo.
Za to następnego dnia, kiedy rano pojawiłam się w pracy okazało się, że nastąpiła kolejna przeprowadzka. Nie byłam pewna dokąd, więc złapałam Karola, a on najpierw w ataku dobrego humoru postraszył mnie, ze do Stanów, a potem zeznał, że przeprowadzamy się do tajemniczego czerwonego budynku niedaleko. Co ciekawe nasze biurka tę małą odległość pokonywały kołującym samolotem. Ja natomiast, ponieważ byłam spóźniona i nie dałam IT numerka mojego gniazdka dostałam karę. Moje biurko leciało jako ostatnie. To oznaczało, że dostanę jakieś badziewne miejsce.
Mało tego, gość od przeprowadzek strasznie margał, i nie przyjmował
wyjaśnień, że nie mogłam dać numerka gniazdka IT bo przyszłam na ósmą. Musiałam
pomagać mu znosić moje biurko po schodach, szłam jako pierwsza, kiedy powiedziałam,
że on sobie nawet nie zdaje sprawy, do jakiego stopnia nie obchodzi mnie jego
zrzędzenie, popchną mnie i omal nie spadłam ze schodów.
Wreszcie już na dole wkurzona przeciągnęłam swój kosz na pościel
do nowego budynku. Weszłam do środka i zobaczyłam swój kwiatek na biurku. Już
miałam je przeciągnąć na lepsze miejsce pod oknem, kiedy zorientowałam się, że
wysunęła się z niego szuflada, a zawartość nie jest moja. To oznaczało, że nie
to nie moje biurko, ergo – nie mam biurka, jak również, że ktoś gwizdnął mój
kwiatek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz