Najpierw z wycieczką szkolną byliśmy w
jakimś miejscu, gdzie zgubiła się nasza koleżanka z klasy. Znalazła się po
latach i okazało się, że ona się nie zgubiła ale uciekła celowo i teraz nas
nienawidzi. Musieliśmy z nią walczyć.
Potem siedziałam na matematyce i patrzyłam
jak koleżanka rozwiązuje zadanie w zeszycie. Nie wiem czemu straszną frajdę
sprawiało mi bycie w szkole i robienie wszystkiego jak trzeba. Jak zobaczyłam
zadanie, wyjęłam linijkę i jej podałam. Położyłam ją na jej zeszycie, żeby
mogła sobie zmierzyć coś do zadania, ale ona nie chciała i dziwiłam się, czemu?
Po bliższym przyjrzeniu się zadaniu okazało się, że wie dziewczyna co robi.
Zadanie okazało się być typu :jeżeli Ala ma dwa centymetry, a szafa stoi pięć
moli od ściany to ile volt ma książka
pachnąca milimetrem. Nie do rozwiązania i nie do próbowania
rozwiązywania.
Potem pisałam w zeszycie wypracowanie na temat „nie lubię
wychodzić zimą” i zamiast normalnego wypracowania napisałam o saniach
zaprzężonych w białe konie i nagiej kobiecie, okrytej futrem, która wysiadła,
zdjęła futro i zamieniła się w kamień.
Pisałam bardzo starannie, ale i tak musiałam nieco kreślić. Miałam
zielony długopis, z tego co pamiętam. Cała idea wymyślnego opowiadania polegała
na tym, że chodziło o to, że ja tej całej sceny z kobietą nie zobaczyłam
ponieważ nie wyszłam, a nie wyszłam, bo nie lubię zimą wychodzić.
Potem poszłyśmy wydrukować/skserować moje
opowiadanie. Na korytarzu mijałyśmy jakąś blondynkę, machającą radośnie rękoma
i wyglądającą na głupią. Okazało się, że to jakaś pracowniczka, której nie
można dopuścić do drukowania, bo coś narozrabia. Kiedy podeszłyśmy do drukarki
myślałam najpierw, ze ja coś popsułam, bo było za dużo kartek, ale okazało się,
że nie wydrukowałam kilku kopii, jak się obawiałam, ale jedną ale
jednostronnie.
Wtedy minęłam się z szefową i poprosiłam o
nowy podręcznik, a ona powiedziała, żeby wpaść do niej po niego. Ela się
dziwiła, co trzeba mieć żeby dostać inny podręcznik, a szefowa na to, że
depresję i nerwicę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz