Z okazji nowego roku zaplanowaliśmy przyjęcie z atrakcjami.
W corocznej ofercie naszej okolicy jest polowanie na mega niebezpiecznego
rekina ludojada. Najpewniej szczęki kręcili myśląc właśnie o nim, a może
konsultując z nim co krwawsze fragmenty. Podejrzewam, że polowanie noworoczne
nie robi na nim wrażenia skoro odbywa się rok w rok, a bydlak wciąż pływa.
Ciekawostką było, że lokalny dzieciak bez skrępowania śmigał
sobie na desce po zatoce za moim oknem i nic go nie pożerało, mimo obecności
rekina. A aż się prosiło, żeby nagle zniknął razem z deską, potem teatralnie
mogła by wypłynąć deska przegryziona na połowy.
Nad jeziorem jest wielki magazyn, w którym mieszkamy i który
służy za bazę wypadową dla wszelakiego rodzaju oszołomów płacących za możliwość
zostania przeżutym przez rybę. Jednocześnie jest zadziwiające, ile wysiłku
wkładają w opancerzenie się przeciwko rekinim zębiskom. Ten, który w całej
skórze ma pomontowane łuski rekina chyba liczy, że rekin go nie pozna. Inny,
który ma powszczepiane wszędzie ostre ćwieki ma nadzieję, że rekin nie będzie
mógł go przeżuwać bez poranienia sobie języka. Nawiasem mówiąc nie wiem jak
facet sypia bez zniszczenia łóżka tymi kolcami. Samego siebie, wszystkich innych
i zdrowy rozsądek jednocześnie przeszedł jednak człowiek w maszynie.
Normalni ludzie jak już muszą, budują klatkę, w której się zanurzają,
a ten jest nienormalny więc zbudował coś co wyglądem przypominało skrzyżowanie
wtryskarki, pieca centralnego ogrzewania i ceglanego muru. Przyznam, że może nie powinnam, ale strasznie
mnie korciło, żeby przekręcić jedną gałkę na tym maszkaronie. Kiedy to zrobiłam
ze szpary na oczy dobiegło przerażone rzężenie. Nie jestem pewna co mu
zrobiłam, waham się między porażeniem prądem, a topieniem. Przez chwilę
kręciłam gałką żeby to jakoś cofnąć, ale otrzymywałam przeważnie efekt
wzmożonego rzężenia. Po jakimś czasie przestało, ale nie wiem czy dlatego, że
wyłączyłam to co uruchomiłam za pierwszym razem, czy też dlatego, że umarł w
tej swojej konstrukcji.
Musiałam o tym opowiedzieć, więc położyłam się na brzuchu na
betonie podłogi, wzięłam komórkę i machając nogami, zaczęłam relacjonować koleżance
przygotowania do sylwestra. Mój entuzjazm musiał być spory po moje nogi i głowa
oderwały się od ziemi i trzymałam się gruntu tylko środkiem. Prawie zaczęłam lewitować.
Póki nie przyszedł jakiś człowiek, który wyjaśnił, że nie powinnam tego robić i
przestałam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz