Babcia spała z nami w jednym pokoju. Z nami
znaczy z tatą i ze mną, spaliśmy w domu, w małym pokoju, babcia na kanapie a my
chyba mieliśmy własne łóżka. Babcia obudziła nas, żeby zapytać czemu jej nie
przewinęliśmy. Powiedziałam, że nie dzwoniła przecież (babcia miała taki
dzwonek elektryczny, mogła nacisnąć i u nas dzwonił). Sprawdziłam i faktycznie
fotel, na którym siedziała był mokry. Zabrałam
zasikaną kapę i przesadziłam ją obok. Chciałam, żeby się położyła pod kocem,
ale ona położyła się jakoś na nim. Podaliśmy jej zwyczajową garść leków, ale
ona i tak kiedy się położyła i zgasiliśmy światło zaczęła jęczeć, że ją boli.
Jej głos przypominał skarżące się dziecko, które nie od razu coś powiedziało,
ale ma pretensję, że nikt o tym nie wiedział.
Do tego dwóch ginekologów badało mnie i
stwierdziło jakieś łezkowate zmiany i zaczęło się wykłócać o to czy i jak to
leczyć i czy się da w ogóle w czasie
okresu uniknąć ubrudzenia krwią. Ot jakiś taki temat przyziemny, ale kłócili
się całkiem na serio.
Do tego stałam przed drzwiami garażu i
krzyczałam, że ktokolwiek się tam ukrywa ma wyjść bo zamykam. Szykowaliśmy się
do jakiejś imprezy albo kataklizmu, albo do obu i trzeba było zabezpieczyć co
się da. Komuś z okazji imprezy kupiłam różowe spodnie ze sztruksu. Jakiejś
nastolatce.
Gołębnik zbudowany na psim wybiegu się rozpadał
i stałam przed nim patrząc na młode w gniazdach. Zastanawiałam się nad budową
nowego.
Pewien człowiek chcąc polować w warunkach
adrenaliny, kazał wypuścić sobie na łąkę pudło z 1500 jadowitymi żmijami. Były
bardzo małe, jak wije albo robaki, więc rozlazły się wszędzie, a do tego jadowite jak cholera. I w pewnym
momencie kiedy musiał iść spać pojawił się problem. Jak można spać kiedy wiesz,
że takie małe jadowite gówna, mogą ci wpełznąć w pościel. Trzepaliśmy łóżko jak
się dało, ale w końcu musiał zasnąć pomimo obecności żmij.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz