Strony

czwartek, 13 czerwca 2013

sen o ziole :D

W zeszłoroczne urodziny bawiłam się na imprezie z królikarnią i znajomymi, u sąsiada w ogrodzie. Było super, przegłosowaliśmy, że trzeba zapalić zioło, co też uczyniliśmy i wtedy wpadli moi rodzice i imprezę zakończyli. Zaznaczam, że byłam już wtedy pełnoletnia, i chociaż uważali, że wódę chlać mogłam, ale zioło wara niestety.
W tym roku postanowiliśmy, że będziemy cwani i wypalimy je dla odmiany po cichu. Zioło, przybyło przebrane za kadzidełka, ktoś tam pobiegł po specjalny osprzęt do palenia, ale ja przez cały czas widziałam, że rodzice w oknie od ulicy siedzą i obserwują.
Ofuknęlam grupę, że tak się tłoczą w kolejce do zioła, że już na pewno rodzina wyczaiła, co knujemy. No ale nic, przeszliśmy na podwórko z drugiej strony domu i Amber odpalił jakąś maszynę do kadziła, żeby zamaskowała zapach zioła. Tylko, że ono chyba było właśnie w tej w maszynie, bo jak tylko zaczęła wypuszczać białą mgłę, zobaczyłam czarno-białe anioły i poczułam podejrzany relaks.
Wspomniałam już, że na przyjęciu gadałam z kwiatowym elfem, który miał się hajtać niedługo i hodował na sobie białą suknię z płatków? Przypominał człowieka piwonię (białą rzecz jasna)
I wtedy wpadli rodzice, jeszcze zdążyłam wrzasnąć " szybko, dajcie wódki", żeby wyglądało, że jestem pijana, a nie najarana, i nastąpił koniec zabawy .
Swoją drogą wódka była w wielkiej butli, większej od tortu, i była w kształcie choinki. Pamiętam, że ktoś nalewał z niej sobie, nie do kieliszka ale do miseczki.
Rodzice usiedli z nami, złożyli mi życzenia i było jasne, że od zioła ma nas powstrzymać fakt, że tu zostaną na amen. Żadne przekonywania nie pomagały. Nawet kiedy przyszła krowa, wywaliła się przed nimi do góry nogami, stwierdziła, że ona jak chcą daniela to ona jest wiewiórką i eksplodowała pojemniki z farbą, prosto na wymiona. Farba była zdaje się różowa.
Skończyło się na tym, że imprezowicze i rodzice zrobili sobie pościg samochodowym w stylu Benny Hilla, po naszej ulicy. Przodem jechała kabrioletem na stojąco jak w rydwanie, Beatka w ślubnej sukni i Jurek w garniturze. Za nią kilkanaście innych samochodów z przebierańcami, a na końcu ojciec i matka w samochodzie holując za sobą pęczek odciętych i pomalowanych sprejem krowich nóg. Ganiali imprezowiczów w tę i z powrotem, żeby znaleźć i skonfiskować zioło oczywiście.
A ponieważ i oni i goście pili, a goście w dodatku palili, to samochody wpadały na siebie i prędko osiągnęliśmy dość absurdalny karambol, z którego na końcu wypełzła jakaś nieznana mi ale zachwycona zabawą panna młoda. Byłam pewna, że widzę krew na sukni, ale okazało się, że to koraliki. Jej teściowa od razu do niej podbiegła i też była zachwycona.
Ja nie uczestniczyłam w pościgu ponieważ stałam na poboczu i śmiałam się do łez. Śmiałam się nadal, kiedy przyjechała policja. Na pytanie czy paliłam odpowiedziałam z satysfakcją, że rechoczę ponieważ jestem pijana. Zaprzeczyłam, że prowadziłam pojazd, argumentując to fobią i brakiem prawa jazdy i poszłam dmuchnąć w balonik.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz