Strony

poniedziałek, 3 czerwca 2013

mogłam skupić się na alkoholu i nie znajdywać tej ręki

Dziś byłam w czymś, co na pierwszy rzut oka wyglądało jak jakiś kosmiczny kompleks badawczy, ale umiejscowiony na Ziemi, dan brzegiem rzeki. W kompleksie odbywało się jakieś przyjęcie, w dość luźnej atmosferze. Tak luźnej, że powiedziałabym iż to przyjęcie jest stanem ciągłym i nikt się już od dawna niczym nie przejmuje.
Wstałam i przeciągając się wyszłam przed domek letniskowy. Na tarasie dwóch emerytów rozmawiało o Piłsudskim, pogawędziłam z nimi i poszłam dalej. Krążąc sobie po okolicy natrafiłam na balującą na schodkach, nad wodą, gromadę studentów, którzy studenckim obyczajem chlali co mieli. Poczęstowali mnie jakąś diabelnie mocną kolorową nalewką.
Ogólnie przyjęcie uznałabym za udane, gdyby nie to, że znalazłam ramię. Luzem, odrąbane albo oderwane od ciała. Zaczęłam śledztwo i natrafiłam na schody. Wicedyrektorka z mojej poprzedniej pracy (poznałam po siwym fryzie) zabrała mi jedyny dowód jaki miałam czyli rachunki za prąd.
Wreszcie spotkałam moją promotorkę i wyciągnęłam ją  nad rzekę, żeby jej w spokoju opowiedzieć o zbrodni, którą ktoś usiłuje zatuszować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz