Strony

sobota, 29 września 2012

nie kupuj kwiatków, bo ci diabły wylezą


Amerykanie jadąc na ważne negocjacje zatrzymali się w małej wioseczce skuszeni jakimś lokalnym folklorystycznym eventem. My też postanowiłyśmy jadąc z dokumentami się tam zatrzymać  zwłaszcza że spotkałyśmy starszą panią z wózkiem kwiatami, a szefowa dostała od niej niezapominajki. Zrobiło nam się jej szkoda, bo ile tak można żyć z kwiatków i szefowa postanowiła więcej ich kupić, a ja chciałam jej pomóc i wyrwałam trochę chwastów z jej grządki. Babina zaczęła się awanturować, że jej niszczę kwiaty, a szefowa tłumaczyła jej, że to nie były kwiaty. Wreszcie kazała mi wynieść te badyle na kompost. Wyszłam szukać kompostu, ale nie mogłam go znaleźć, więc rzuciłam je byle jak koło drzwi. Niestety kiedy wracałam miałam problem z zamknięciem tych drzwi i przez nie do chaty przedostały się diabły z piekła w tym zmarły mąż babiny, przyszły po nią, ale stwierdziły, że i tak niedługo umrze i mogą poczekać. Babina sprzedała nam jeszcze za grubą kasę jako nowe, stare egzemplarze wróżki.

Poza tym miałam urodziny a A.Z, której nie widziałam od wieków podarowała mi dmuchaną piłkę wielką i żółtą, z napisem 100$. Piłka w formie nienadmuchanej miała postać okręgu, z jakąś pompką w środku, jak się zamknęło okrąg to się odpalała i nadmuchiwała piłkę.

U sąsiadów był jakiś spęd rodzinny i wpadł Słowik, który wszystkich zanudził, do tego stopnia, że jak zajrzałam po jedzenie, to dziadek chrapał u siebie, a słowik na kanapie w drugim pokoju dalej coś opowiadał, nie zważając na fakt, że wszyscy śpią dawno.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz