Strony

poniedziałek, 17 września 2012

czy jak już jestem martwa, to mogę przynajmniej dostać swoje batony?

Byłam na wycieczce klasowej w Częstochowie. W pewnym momencie zgubiłam swoją klasę. Już miałam się przerazić, kiedy pomyślałam, że to przecież tylko sen więc mogę równie dobrze iść na spacer. I poszłam do lasu. Mijałam zrujnowany wielki zamek, z masą wieżyczek i pokojów, a potem blok obok którego wyrósł kasztanowiec. Był wielki, zasłaniał część okien i zastanawiałam, się jak mieszkańcy wytrzymują ten mrok. Niektóre gałęzie wręcz wrosły w ścianę bloku. Cały czas rozglądałam się uważnie, ponieważ wiedziałam, że we śnie może się cokolwiek pojawić. Nic jednak nie wyskoczyło, za to musiałam przejść nad kłębem drutu, o który potem śledząc sama siebie mało się nie potknęłam, o co zresztą miałam do siebie potem pretensje. Kiedy wyszłam z lasu znalazłam stoisko ze słodyczami. Leżały tam batony podpisane, dwa za jeden. Zapytałam sprzedawcę czy rzeczywiście za jedną monetę dostanę dwa i dostałam…strzały z pistoletu. Wkurzyłam się i powiedziałam ”czy jak już jestem martwa, to mogę przynajmniej dostać swoje batony?”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz