Strony

wtorek, 17 września 2013

wydali na dworcu...też mi coś

Wróciłam sobie do domu z wyjazdu, a tu po pierwsze mieszkanie nie moje tylko jakieś inne, a po drugie koleżanka od bajki i psych od propozycji małżeńskich sprzątają je i przestawiają meble. Nie wiem co jest dla mnie większym szokiem, czy to, że ktoś mi przestawia mebel w moim ale cudzym domu, czy to, że w puściłam psycha do domu. Nawiasem mówiąc psych najwyraźniej miał obiecane, że się z nim spotkam, a może nawet prześpię. Pamiętam, że nawet we śnie uznałam, że to przekraczałoby z mojej strony granice uprzejmości i nie mam obowiązku wpuszczać go do łóżka.
Ponadto, na balkonie znalazłam stado doniczek z zielonym badziewiem. Na pytanie, co to, psych odpowiedział, że wydali nam na dworcu centralnym. Potem zabrał się za wieszanie prania i tak długo skakał po suszarce podwieszonej pod balkonem, aż spadł razem z nią. Na szczęście dla niego, wpadł do wody pod balkonem. Byłam bezlitosna i nie pozwoliłam mu wyleźć na brzeg póki nie wyłowi prania.
Pamiętam też stary telewizor w pokoju, na którym wielkie tłuste pająki robiły pajęczynę. Wskaźnikiem pokazałam koleżance, że ma je usunąć, bo były obrzydliwe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz