Strony

piątek, 6 września 2013

dyktatura

Miasteczko było podejrzane, cała sytuacja była podejrzana. Po pierwsze Olimpiada nie powinna polegać na pojedynkach z potworami, a ta polegała. Po drugie nie powinna się odbywać w kraju, w którym panuje reżim, a tu najwyraźniej ktoś nie widział przeciwwskazań.
Ja jako dziennikarka oddelegowana do opisania walk, miałam ciężkie zadanie. Po pierwsze nie zgadzało mi się coś w atmosferze, z jednej strony miałam światowej klasy uroczystości, masa ludzi z różnych krajów i kultur, wszystko cywilizowanie, a z drugiej ten reżim. No i do tego te testy. Żeby opisać walki, musiałam wziąć w nich udział, a to nie było to w czym jestem mocna.
W każdym razie udałam się do szkoły, gdzie trzeba się było zarejestrować, zapisałam się i już po chwili pojedynkowałam się z ośmiornica, która oczywiście mnie pobiła momentalnie. Za drugim razem poszło mi lepiej i pokonałam swoje potwory, ku uciesze gawiedzi.
 Niestety, mimo zostania bohaterką w jakiś dziwny sposób podpadłam reżimowi, bo kiedy wyszłam na ulicę wszędzie leżały ulotki "X.X oddaj się w ręce władz, a dostaniemy pieniądze na jedzenie dla dzieci." albo "X.X poddaj sie dobrowolnie, a uratujesz nas od głodu" i wtedy zrozumiałam, jak ludność ma wyprany zbiorowy mózg, że apeluje do mnie o to, żebym pozwoliła się aresztować. I do tego ten głód. W ogóle jak się rozejrzałam to całe miasto się rozpadało, bo było zrobione z tektury. Całe pieniądze zabrała dyktatura i została tylko tektura na budowę domów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz