niedziela, 12 stycznia 2014
wesele
Byłam na weselu koleżanki, gdzieś daleko na wsi, a raczej jakieś 9 km od naszego domu. Nie wiedzieć czemu nie zobaczyłam nawet panny młodej, bo rodzina się zamknęła w jednej sali i radzili tam o dzieciach i innych duperelach, a nas nie wpuścili. Dodatkowo wśród gości były feministki, które tłumaczyły jak mężczyźni traktują kobiety jak idiotki i na przykład zachowują się tak jakby nie umiały rachunków. Poprosiły nas o przykłady, a ja się wkurzyłam, bo przecież to kobiety często zgrywają idiotki i powiedziałam wszystkim, że każda laska ma w szkole matematykę, chemię i fizykę i jako żywo liczyć umie więc czemu miałaby zgrywać kretynkę i słodkim głosikiem mówić „jakiś ty mądry, ja to nie umiem tych rachunków”. Potem stwierdziłam, że czas iść do domu i zastanawiałam się czy wolę iść 9km piechotą czy iść do stacji pkp. Nie byłam pewna drogi do stacji, ale ktoś, chyba mój ojciec mi wyjaśniał.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz