Panowie od duchów jako osoby towarzyszące przyprowadzili….duchy. Swoje, znaczy jakieś oswojone i współpracujące z nimi. Widziałam je, a przynajmniej jednego z nich, jako wir powietrza. Może byśmy jakoś przechorowali te urodziny gdyby nie to, że coś wisiało w powietrzu. Krótkie śledztwo ujawniło, że jeden z panów miał plan jak uwolni dusze wszystkich ludzi porwanych przez wszelakie demoniszcza, chyba że źle zrozumiałam i chodziło o uwolnienie ludzi od śmierci. Do tego potrzebował mocy, a żeby ją uzyskać zrobił coś niedobrego. Uwięził dusze chłopca, który zmarł. Stwierdził, że chłopiec się zgodził poświęcić dla tego celu. Nadal miałam poczucie, że coś się z tego paskudnego wylęgnie.
W pewnym momencie zobaczyłam, jak panowie prowadzeni (i namówieni) przez moją kuzynkę pakują sobie pod kurtki rój pszczół, żeby je przynieść do domu. W tej samej chwili zobaczyłam, że demon z białym samochodzikiem po cichu opuszcza imprezę, ewidentnie spodziewając się zagrożenia. Wyglądało to jakby szczury uciekały z tonącego statku. Jakby nawet demony zaangażowane w złośliwy plan, bały się jego efektów.
A efekt był taki, że na podwórku powstało coś, twór nie z tej ziemi, niesamowicie niebezpieczny, nie można było się do niego zbliżyć. Chciałam żeby duchy towarzyszące panów, nam pomogły, ale one obraziły się za to co zrobili i nie chciały współpracować. Przeproszone, stwierdziły, że mają za mało siły bo to coś odsysa ox. Czymkolwiek ox by nie był. Wzięłam więc kadzidełko, okrążając stwora z daleka, prześliznęłam się na jego prawą flankę i podjęłam próbę dywersji. Miała ona polegać na tym, że stojący na platformie nieboszczycy, a właściwie dwóch panów i dwie nieboszczki, mieli przesunąć się do stwora. Ich energia miała go „zapchać na moment” żeby nasze duchy mogły odzyskać siły i coś zrobić. Pomachałam kadzidłem na jedną nieboszczkę i trochę się odsunęła, ale nie bardzo. Nieboszczyk za to zaczął dyskutować i zupełnie nie wiedziałam jak namówić go do przesunięcia. Twierdził, że on uważa sąsiada (stwora) za całkiem sympatycznego i nie widzi powodu, żeby mu szkodzić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz