Strony

wtorek, 28 stycznia 2014

Bridge

Pracowaliśmy od lat przy obsłudze mostu Poniatowskiego. Tego wieczoru świętowaliśmy czyjś ślub,  oboje młodzi pracowali razem na moście. Piliśmy w barze, kiedy przyjechał prezes, zebrał nas wszystkich i oświadczył, że w związku z renowacją mostu, musi on zostać zamknięty na długi okres czasu i w związku z tym, nasz zespół zostaje rozwiązany i jesteśmy bezrobotni. Niektórzy z nas mają się jednak zgłosić do sekretarki, bo dostaną inne zadania. Moje nazwisko i Oli było na liście tych osób. Podeszłyśmy do sekretarki, starszej  kobiety i zapytałyśmy co z nami będzie. Kazała się nam zgłosić w niedzielę, mówiła strasznie cicho i miałam problem, żeby ja usłyszeć. Nie mogłyśmy wybadać, o której mamy się zgłosić, miałam też złe przeczucia, że kasy będzie mniej, ale uśmiechałam się i powiedziałam sekretarce, że chętnie porobiłabym coś innego od PMowania, bo lubię zmiany. Potem wracałam z Olą przez miasto zimą, patrzyłam na sylwetkę rozbieranego mostu, na tle nieba i czułam smutek, że cały długi okres życia odchodzi w niepamięć. Po drodze do domu mijałam udekorowane bloki na moim osiedlu, najwyraźniej mieszkali w nich Chińczycy, bo udekorowali je lampionami na Lunar Festival. Wzięłam sobie czerwoną wstążkę na wszelki wypadek. Obok leżała na ziemi nasza flaga.
Dziwne też było uczucie, że ludzie, z którymi co dzień się widywałam, teraz się rozejdą i już ich nie zobaczę. Kolega, który się żenił, teraz siedział załamany, chowając twarz w dłoniach, a jego żona desperacko liczyła kasę, żeby starczyło im na najbliższe trzy dni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz