Strony

czwartek, 30 stycznia 2014

scena kiblowa

Z jakiegoś powodu byłam znów w liceum i miałam przyjemność, albo i nieprzyjemność odbywać lekcje z moją polonistką, niejaką Dziką. Oczywiście nie miałam pojęcia jaki mamy plan lekcji, ani jakie przedmioty, ani ile. Ale jakoś podejrzanie mało mnie to stresowało tym razem. Nie dziwiło mnie też, że oglądamy rzewne teledyski pokazywane przez największego klasowego chuligana, nawróconego na romantyzm. Nie był dla mnie szokiem fakt, że do moich obowiązków należało jedzenie słodyczy, chociaż robiłam to wybiórczo , bo z lodów zostawiałam wafelki. Bardziej stresował mnie fakt, że przyszłam w spódnicy i zorientowałam się, że jakimś cudem sklerozy nie ogoliłam nóg. Jak wiadomo świecenie włochatymi nogami publicznie jest dla kobiety ogromnym problemem.
Dodatkowo wkurzyła mnie scena w toalecie. Poszłam do niej w dobrej wierze, odstałam swoje w kolejce, zniosłam dzielnie fakt, że drzwi po zamknięciu mają mega szparę i wszystko widać. Taki szkolny los. Ale wkurzył mnie gość, który stał z boku i wyraźnie ustawiał się, żeby zajrzeć mi w kibel. Powiedziałam mu kąśliwie, żeby się nie spodziewał niczego niecodziennego, albowiem jest to typowy szkolny sedes i aktualnie znajduje się w nim to co zwykle w szkolnych klopach, czyli stary mocz i złogi papieru toaletowego. Po czym nacisnęłam spłuczkę i oto karma ukarała łobuza, bo sedes zamiast się grzecznie spłukać, wypalił niczym syfon, prosto w ciekawska gębę natręta (a już wspominałam, jaką miał zawartość).
Wreszcie poszłam do klasy, zajęcia odbywały się na górze, a ja byłam strasznie senna i ociężała. Każdy stopień schodów był niezmiernie męczący. Pomagałam sobie rękoma, podciągając się na barierkach. Dzika aż się spytała, czy dobrze się czuję. Odpowiedziałam jej, że owszem ale najadłam się i teraz chce mi się spać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz