Byłam w jakimś sklepie, wielkości magazynu, w którym teoretycznie można było taniej kupować, ale coś w nim mi się nie podobało. Fajne były używane książki, bo wybrałam kryminał, taki jaki czyta mama (nasz egzemplarz był zjechany już. W każdym razie długo tam nie siedziałam bo znudziłam się. Wyszłam i o dziwo zorientowałam się, że cokolwiek nie powiem słyszę taki klik. Po kilku klikach pojawiła się wiadomość o errorze, a ja musiałam wracać do domu topless, bo zniknęła mi góra ubrania. Nie przejmowałam się za bardzo, miałam zamiar przepłynąć na swoją stronę jeziora łódką, ale okazało się, że znajoma (chociaż nielubiana) para przyjechała właśnie samochodem do sklepu, o którym pisałam. Po krótkiej pogawędce z nimi, o tym jak Yukie skarży, zabrałyśmy ich samochód i mogłam pojechać do domu. Gdzieś w trakcie dyskusji poruszyłam ręką i kolega był strasznie szczęśliwy, że pokazałam niechcący, coś co zamierzałam ukrywać. Cóż, uroki wracania topless.
Potem było czyjeś wesele, na którym pan młody tak się narąbał, że wrobili go w kawał. Opowiedzieli mu, że zepsuł coś, chyba świat, a na pewno wóz strażacki, bo przyniósł płytę z muzyką z internet explorera. Biedak straszliwie się przeraził.
Ja na tym weselu nosiłam jakąś maskę, ale nie podobało mi się to za bardzo, bo totalnie odcinała mi dochodzący do uszu dźwięk.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz