Strony

niedziela, 15 grudnia 2013

gówno

Rozległ się dzwonek alarmu pożarowego przyłapując mnie w niewygodnej pozycji, bo ze stopą we wspólnym bucie z kimś innym.  Zrzuciłam but i utykając na bosą stopę pognałam na boisko, z puszką kukurydzy w jednej ręce, a bodajże kurczakiem w drugiej. Na boisku okazało się, że nie ma żadnego pożaru, a dyrektor użył alarmu, żeby zwołać nas na apel. Pośrodku boiska, na którym zwykle odbywały się zakończenia roku szkolnego, stały trzy kobiety z wózkami. Pierwsze zabrała głos, opowiedziała jak to poroniła kilka razy i zabiła kilkoro swoich dzieci (w sensie, że aborcja), a teraz jej córeczka jest nieco dziwna i cicha, i  w ogóle opóźniona więc, żebyśmy się nie dziwili, że na korytarzu nie będzie nam odpowiadać, kiedy się do niej odezwiemy. Pomijając fakt, że jest za mała na szkołę - pomyślałam. Wtedy dyrektor poprosił drugą matkę o głos, a ona rozejrzała się po ludziach i powiedziała tylko - Gówno. Jej mąż zdaje się był dresem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz