Strony

środa, 4 czerwca 2014

potwór


Dziś śniłam potwora. Po drodze z domu rodzinnego do sklepu na ulicy Okrzei (czyli trasa którą pokonywałam milion razy), w domu na zakręcie śmierci, albo na zarośniętym chwastami podwórku tego domu mieszkał potwór. Taki nieokreślony, wiedziałam tylko, że potwór zły może w każdej chwili wyskoczyć. Nie wiem czemu szukałam tego potwora na jakiejś tropikalnej wysepce. Była malutka, ledwo wystawała nad poziom wody, rosło na niej kilka palm, były jakieś bambusowe zabudowania, ale zdawałam sobie sprawę, że jest za mała, żeby pomieścić potwora. Dodatkowo była za mała, żeby przetrwać ewentualny sztorm. Do tego mijałam ją samochodem i pamiętam, że wyciągałam rękę w stronę jakiegoś stoiska lokalnego rzemieślnika, trzymałam w niej złoto lśniący kamień. Był okrągły, przepiłowany na pół, właściwie to trzymałam tylko jedną połówkę. Chyba chciałam, żeby go oszlifować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz