Strony

sobota, 21 czerwca 2014

Niedźwiedź, aligator i Natanek

Ostatni, zresztą najpaskudniejszy z trzech. Na ambonę wchodzi ksiądz Natanek i wygłasza kazanie. W trakcie przypomina mu się anegdota, czy może przypowieść. Opowiada jak kiedyś będąc w lesie spotkał niedźwiedzia. Cała scena się wizualizuje. Jest las, jest kałuża czy też bagno, a w bagnie leży zdychający niedźwiedź. Nie wiem, co mu dolega, ale jest już tak słaby, że nie może się poruszać. Ksiądz Natanek opowiada, że było to tak daleko w lesie, że dostarczenie leków zajęłoby zbyt długo. W tym momencie do niedźwiedzia podpływa aligator. Aligator też jest zdania, że niedźwiedź już nic nie może zrobić i zaczyna go zjadać. Rozgryza skórę na jego czaszce i w zasadzie to wpycha szczękę pod jego skórę głowy, uszkadzając mu zębami oko. Wszystko na żywca, na nie mogącym się bronić, słabym zwierzęciu. Wtedy oko zwraca uwagę Natanka. Rozwiera powieki odsłaniając gałkę oczna z tęczówką jak wycinanka i źrenicą zamgloną bielmem. Czasami kiedy coś wpada nam do oka, ktoś może wyjąć to coś językiem, bo najłatwiej nim wykonać precyzyjny ruch i nie urazić oka. Natanek we śnie czyści oko niedźwiedzia właśnie w ten sposób. Nie wiem po co ale jest to obrzydliwe. Zwłaszcza, że ani go nie dobija, ani nie ratuje przed gadem. Miałam nadzieję, że chociaż przypowieść będzie pouczająca, ale okazuje się, że totalnie nie. Natanek bowiem mówi „ i wtedy zorientowałem się, że będę musiał kupić soczewki kontaktowe”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz