Strony

wtorek, 15 kwietnia 2014

Gorc

Zaczęłam  od podróży do Chin. Sen się rwał i niewiele pamiętam. To, co zapamiętałam, to uczucie obcości kraju i morze. Człowiek pływał w morzu, a wiatr tworzył dość konkretne fale. Zastanawiałam się, czy on nie utonie przez to, w końcu kąpiel na pełnym morzu jest niebezpieczna, nawet, jeżeli niedaleko pływał statek. Woda miała mocne, ciemne kolory granatu i zieleni.
Potem pojawił się kolejny urywek, jacyś ludzie, nie zdając sobie sprawy z tego, co robią, znaleźli zwłoki jadowitego stworka i przerobili je na zombie. Zombie okazało się być niewidzialne i częściowo zrobione z twardego plastiku, co poważnie utrudniało jego zabicie.
Trzeci kawałek snu rozgrywał się na statku na chińskim morzu, słońce ostro grzało i ludzie nie mogli wychodzić na wolne powietrze, w obawie przed straszliwym upałem. Pamiętam, że wyszłam na dwór z jakiejś przybudówki i momentalnie poczułam paskudne gorąco.
Wreszcie sceneria przeskoczyła i rodzice oświadczyli mi, że tylko kupią ciotce kafle i lecą do Finlandii. Byłam w szoku, bo jak to, ja siedzę w kraju obawiając się o to, co zrobią jak wyjadę, a oni sobie sami gdzieś jadą?
Potem znów krajobraz się zmienił i wysiadłam z pociągu na stacji z ruinami zamku (sugerowałoby, że idę na Cyrlę). Wybierałam się na Gorc, górę, która najpierw miała las, potem jezioro, a potem szło się dalej, do schroniska. Już kiedyś we śnie tam szłam. Trasę zaczęłam od lokalnego baru, gdzie kupiłam tylko małą wodę mineralną. Wiedziałam, że powinnam zaopatrzyć się lepiej, zresztą sprzedawca wspomniał coś o tym. Powiedział, że jestem kolejnym idiotą, który idzie na czterdziestokilometrową trasę bez zapasów. Okazało się, że przede mną szedł jakiś mężczyzna, który oświadczył, że jaskinia go nie przyjmie, jeżeli nie będzie pościł. Też nie wziął jedzenia. Skomentowałam to, że poważnie się zdziwię, jeżeli zrobię więcej niż dwadzieścia kilometrów. Zresztą byłam sama, wypłoszona i zmęczona. Niby znałam trasę, niby kupiłam mapę w kiosku, obok, ale szukałam kogoś, kto też idzie na Gorc. Rozglądałam się nawet po barze, wyjrzałam do sali restauracyjnej i przekonałam się, że zniknęła, znalazłam tylko zaplecze, jakąś szopę i jeden parasol ze stolikiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz