Strony

piątek, 11 kwietnia 2014

Dyngus

Ze snu pamiętam strumień, nad którym był rozciągnięty sznurek do suszenia bielizny, a na sznurze, zwisając niebezpiecznie nisko, łopotała pierzyna w czerwonej poszwie w czarne kropki. Pamiętam, że robiłam komuś awanturę o to, że to niebezpieczne. We śnie pojawiały się też kanapki, które robiłam na grillu podczas spotkania. Prawie na pewno gdzieś w okolicy kręciła się A, której nie lubię. Potem pamiętam kanapkę z Subwaya, wyjątkowo długą, leżącą w toalecie na róże od ogrzewania. Góra od kanapki spadła i bałam się, żeby nikt nie zobaczył, że podnoszę ją z ziemi i kładę na miejsce. Potem kroiłam tę kanapkę. Potem stojąc przed przejściem dla pieszych rozważałam całowanie Irlandczyka z okazji dnia Irlandii, ale potem okazało się, że to jednak Dyngus jest. Poznałam to po tym, że siedziałam za stołem i podeszła do nas jakaś dziewczyna i oblała mnie wodą, po wygłoszeniu jakiejś kąśliwej kwestii. Potem podeszła druga i zrobiła to samo. Ja cały czas siedziałam i oblewanie znosiłam ze stoickim spokojem osoby pogodzonej z losem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz