czwartek, 17 kwietnia 2014
balkon
Dziś byłam obserwatorem misji. Nie wiem, co mieliśmy zrobić, ale mój bohater, który okazał się być jednym z bohaterów Dragon Balla, miał wątpliwości, co do metody. Postanowił zrezygnować. Jako reżyser, wiedziałam, że on poprosi pewnej dziewczyny, żeby otworzyła mu okno, a potem wyjdzie na balkon, odbije się od niego i skoczy. W kreskówce takie skakanie nie było problemem, ale mój plan we śnie zawiódł. Gość, co prawda, wyszedł na balkon, ale wiedziałam, że ze skoku nici, nie zadziała. Dlatego zwiał drzwiami i jego koledzy z drużyny gonili go i pytali, jak może ich zostawiać. Jego odpowiedź była trudna, bo w zasadzie sprawa, o którą walczyli była ważna, ale z drugiej strony metoda mu się zupełnie nie podobała. Powiedział im, że oni rozmawiają tylko z kobietami wyglądającymi jak supermodelki i mężczyznami wyglądającymi jak modele, w pięknych miejscach, a tymczasem sprawa jest brudna. Potem poszedł sobie, szukać ruin zamku Mu, Wu czy innego ..U. W ruinach kryła się odpowiedź. Do ruin poszła za nim Joanna, W jako statystka. Przed wejściem znaleźli książki, używane, jako podpórki do cegieł, jedną nawet zabrał ze sobą (to były egzemplarze tej samej książki). Joanna W poszła przodem i wpadła w pułapkę. Usłyszałam jak basowy głos mówi „nie szarp się, później/zaraz cię puścimy”. Gość poleciał ją ratować, zignorował fakt, że trzymają ją jako zakładnika i spuścił manto napastnikom, którzy okazali się być kotami. Potem zdaje się rozmawiali o czymś, ale obudziłam się.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz