Strony

piątek, 11 października 2013

zombie

Dziś wybuchła apokalipsa zombie. Nie widziałam ich zbyt wiele, ale wiedziałam, że gdzieś się kręcą po okolicy. O ataku zombie dowiedziałam się kiedy parkowaliśmy samochód przy rynku. Było ciemno, świeciły się tylko te irytujące pomarańczowe latarnie. Po dyskusji z tata wiedziałam już, że jeżeli ja i przyjaciele pozostaniemy w samochodzie (który był łóżkiem nawiasem mówiąc) i będziemy się trzymać szklarni, to będziemy w miarę bezpieczni. Okolice szklarni, ciepłe i podlana wodą ziemia jakoś nie sprzyjała zombiakom. Korzystając ze spokoju udało mi się nawet nieco się ochlapać wodą, żeby nie śmierdzieć. Nie ośmieliłam się zejść z łóżka, chociaż ponoć tu było to bezpieczne i nie widziałam żadnych żywych trupów w okolicy. Kolega zszedł, ale on nie bał się zombie, bo był wampirem i i tak miał szarą cerę i brak tętna. W każdym razie zombie pokręciły się koło niego i poszły sobie. Postanowiłam zaszaleć i zabrałam z domu dwie książki, w tym jedną grubą, oczywiście zapytałam pozostałych pasażerów łóżka, czy mogę, bo to jednak obciążenie i zajęte miejsce. Zastanawiałam się nad zabraniem jedzenia z kuchni, ale nie odważyłam się tam wejść.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz