Strony

wtorek, 8 października 2013

zęby i deszczówka

Wsiadłam do złego autobusu i zorientowałam się kiedy skręcił we właściwą stronę. Wysiadłam z niego nad rzeką. Pamiętam, że musiałam wrócić się z dziećmi  do przystanku, ale nie szłam asfaltową drogą, a ścieżką przez krzaki. Pamiętam ziemię pod stopami i zieleń liści, po mojej prawej stronie była rzeka, chyba Wisła, chociaż podejrzanie kojarzyła mi się z morzem. Pochyliłam się i podniosłam z ziemi telefon, jakiś stary model Nokii. Chciałam sprawdzić w nim dane, żeby zorientować się, kto jest jej właścicielem. Niestety software był po francusku i nie mogłam nic odczytać.

W drugiej scenie byłam w górach, padł deszcz i byłam przemarznięta. Zatrzymałam się w lokalnym barze. Był zbudowany z drewna, a teren przed nim był kryty drewnianym dachem. Co ciekawe, dach nie wszędzie był gotowy, miejscami deski były nie położone, a te kawałki, które były gotowe - przeciekały.
Pod dachem siedzieli jacyś faceci i rozmawiali o kobiecie, która miała zostać tu kelnerką i dołączyć do ekipy. Wiedzieli, że mokną, ale zdaje się rozumieli, że będą tak zawsze moknąć, bo tu to norma.

W kolejnej scenie byłam tą zmarzniętą kobietą, która miała się zatrudnić w barze. Siedziałam w wielkiej balii z ciepłą zielonkawą wodą. Wyglądała jak podgrzana deszczówka. Razem ze mną w balii siedział jakiś mężczyzna. Grzaliśmy się, bo to było jedyne ciepłe miejsce w okolicy.
W pewnym momencie pojawiła się myśl - coś  w stylu - kobieta jest w ciąży/ma dziecko. Nie było głosu, który by to wypowiedział, ja tego nie powiedziałam, ale przemknęło takie skojarzenie. Wtedy mężczyzna stracił kontrolę nad sobą. Jego zęby zrobiły się długie, wąskie i ostre, była ich cała masa. Myśl o ciąży spowodowała to, że chciał pożreć tę kobietę. Mimo tego, że mężczyźni mówili, że nie należy zjadać obsady baru. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz