czwartek, 20 stycznia 2011
a...z Arkadii
Wiozłam do mojego nowego mieszkania, w nowo budującym się osiedlu, listwy przypodłogowe. Mieszkanie oczywiście na kredyt. W zasadzie w stanie surowym, świeżo postawiony bloczek. Adres taki sam jak mój obecny. Jakiś pan mnie skierował gdzie trzeba i tu zonk. Mieszkanie okazuje się kupiłam na spółkę z jakąś laską. I problem numer 1 : mamy salon, kuchnię (dużą połączoną z jadalnią) i sypialnię – kto gdzie śpi? No w tym wieku już nie będę się męczyła z lokatorką w jednym pokoju. Ciężka decyzja. W dodatku okazuje się, że to mieszkanie to wcale nie takie nowe, bo całe umeblowane kompletnie w stylu babcinym. I na podłodze ma znienawidzone przeze mnie panele. Takie jasne, beżowe, porysowane i pogięte. Jak już prawie wymyśliłam do mieszkania wskoczyło jakieś wampirzysko i jak nie ryknie “a wy skąd!”. My na to “Jak to skąd? Z Arkadii”. Ten się zasępił, pokiwał głową i mówi “No tak w Arkadi zajebiste promocje dają”
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz