Nie chadza się z diabłem na piwo…ot co. A ja poszłam, bo
uznałam, że skoro już mam przechlapane, to równie dobrze mogę iść z nim na to
piwo. Piwo okazało się być przechowywane w chłodziarce, od razu rozlane do
szklanek, a w każdej szklance pływał sobie maleńki skalar. Od razy
oświadczyłam, że nie zamierzam wypić ryby i wrzucę ją do akwarium jak tylko
skończę z piwem. Nie byłam do końca pewna czy ryba zdolna do pływania w piwie,
dobrze zniesie wodę, ale jakoś nie uśmiechało mi się wypicie jej. Niestety nie
dotarłam do skalara, bo bar zniknął, a ja znalazłam się na diabelskim młynie.
Wychodzi na to, że utkwiłam w piekle, czy diabli wiedzą gdzie, dopóki nie
zbiorę iluś punktów, które otrzymam za wykonanie konkretnych czynności takich
jak zabranie kota do weterynarza na przykład.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz