W moim śnie były trzy krainy. W jednej mieszkali katolicy, w
drugiej szamani, a w trzeciej pragmatycy. Tak zadecydował sen. Do tego był bóg
i ja. Bóg pilnował terytorium pragmatyków i dbał, żeby pozostali pragmatyczni i
żeby nie rozpleniał się im tam zabobon. Ja mu czasem pomagałam, zbierając ów
zabobon i zjadając go albowiem był zrobiony z sękacza. Kiedy mnie na tym
przyłapał zaczął mi czynić wyrzuty. Uważał bowiem, że ja pomagam mu tylko
dlatego, że chcę się najeść zabobonu, a nie
z altruizmu i miłości do pragmatyzmu. Dodatkowo miałam przejścia ze
wszystkimi trzema grupami. To dlatego, że publikowałam broszury o rytuałach
szamanów, żeby pokazać ludziom jak one wyglądały. Katolicy się złościli, bo
szerzyłam inną religię, szamani, bo zdradzałam ich sekrety, a pragmatycy, bo
szerzyłam zabobon. No i oczywiście Bóg podejrzewał, że szerzę zabobon
specjalnie, tymi broszurami i wcale nie
mając na uwadze badań kultury szamanów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz